Rys. Małgorzata Mazurek
W głowie się poprzewracało
Motylowi Bazylemu
Odkąd jakiś pan na łące
Jedno zdjęcie zrobił jemu.
Nagle gwiazda! Nagle model!
Już biedronce się nie kłania.
Kupił sobie szal jedwabny,
Wachlarz też – do wachlowania.
Już na pierwszym lepszym kwiatku
Nie usiądzie ot tak sobie.
Już z chrabąszczem nie pogada
Tak jak dawniej o pogodzie.
Żuk powiedział mu: „Dzień dobry!”
Udał, że go nie dostrzega.
Zwykły żuk to już dla niego
Żaden przecież jest kolega.
Chrząszcz chciał zagrać z nim w warcaby –
Rzekł, że bardzo jest zajęty.
Koncert świerszcza też opuścił,
Bo miał ponoć masaż pięty.
W końcu na swych drzwiach tabliczkę
Przybił piękną, pozłacaną:
„Autografy podpisuję
Tylko w środy, wcześnie rano!”
Czekał tydzień, dwa miesiące,
Ciągle się wsłuchując w ciszę
I rozumieć tego nie mógł:
No bo czemu nikt nie przyszedł?